sobota, 15 stycznia 2011

Malowane ogrody chinoiserie




 





Chińszczyzna dziś kojarzy się najczęściej z czosnkiem, by nie rozwijać tematu. Kiedyś jednak Chiny inspirowały o wiele wytworniej i to właśnie wtedy ku przewrotności historii były masowo podrabiane przez Europę a proceder trwał nawet przez kolejne stulecie. W tamtym czasie bowiem Japonia, Chiny wraz z krajami Azji stały się terenem intensywnych eksploracji albowiem jedwab, barwniki, laka, czy porcelana były wówczas absolutnie fashionable. Poza tym miało to ogromny wpływ na ówczesnych projektantów i rzemieślników jacy w myśl nowej mody tworzyli odrębne wzornictwo, przetwarzając elementy orientalnej sztuki i na stałe wprowadzając do kanonów nowy, artystyczny miks.
Chinoiserie była domeną XVIII w. jednak to wcześniejsze stulecie przeciera pierwsze szlaki i inauguruje kontakty handlowe, jakie ostatecznie w wyniku fuzji smaków Wschodu i Zachodu eksplodują niezależnym stylem ok. połowy XVIII w. zaczynając od Francji i Ludwika XIV by następnie rozgościć się w całej zachodniej Europie, docierając także do Polski, ot chociażby dzięki Sobieskiemu. A, że ze sztuki tego czasu wyłoniło się frywolne rokoko, chinoiserie stała się ulubionym motywem tego okresu jaki wchłonął Orient ku uciesze rozbawionej arystokracji. Lokowane w jasnych pomieszczeniach przeważnie damskiej przestrzeni, niezwykle drogie, ręcznie malowane tapety zdobiły teraz ściany łazienek, garderoby czy saloniki, do tego meble z Kantonu z dodatkami lokalnych twórców jak np. Chippendale, który właśnie promował swój znamienny styl i jeszcze kropla oryginalnej herbaty spijanej z chińskiej porcelany... Wszystko dopełniało tajemniczej urody wnętrza, przebogate i kuszące przejrzystością jak pożądane przez panie emalie, których gładkie powierzchnie były szczytem ich spełnienia toteż nie dziwi fakt, iż z uwagi na koszt niejednokrotnie jako podarunek stawały się odpowiednikiem cennego klejnotu. I pomyśleć, że gdyby nie Chiny i nie ten fakt znamienne dla kultury 5 o'clock nigdy by nie zaistniało. To właśnie "picie herbaty" stało się głównym towarem sprowadzonym w owym czasie z Chin a zapotrzebowanie kreowała 'dobrze wychowana' socjeta (a jakże). Ona to również wskrzesi styl po chwilowym spadku zainteresowania na rzecz Turcji oraz Egiptu i ponownie zapewni mu godną pozycję 100 lat później. Modernizm już dopieści wnętrza zdominowane teraz awangardową i śmiałą czernią, szkarłatem lakierów i złotem, sącząc z filmowych scen odrobinę duszny choć tajemniczy urok szalonych lat 20-tych i 30-tych zeszłego stulecia.
A, że mnie niebiesko jest i metalicznie z amarantem w odbiciu, puszczam temat i dopełniam ogrodowej aury w blue nastrojach gdzie zwiewne rokokowe arty, róże i bujność wszelka odświeża, wycisza, oczyszcza...










Poniżej Claydon House, wzorcowa chinoiserie z uwagi na czas powstania oraz kunszt. Późniejsze realizacje tj. np. Królewski Pawilon w Brighton to już epoka georgiańska jaka fascynację Wschodem zaszczepiła nawet u bogatych mieszczan, tak iż chińskich gabinetów, pokoi można by tu było znaleźć jeszcze trochę ale wszystkie pochodzą głównie z okresu przełomu lub początku wieku XIX. W Claydon House wystrój został zaprojektowany w 1769 r. a jego autorem jest rokokowy rzeźbiarz Luke Lighfoot. Do dziś zachowały się koordynaty oryginalnych tapet oraz tkanin z charakterystycznymi dla chinoiserie bogatymi złoconymi zdobieniami. Do 1956 r. dwór był dziedziczną własnością rodziny Verney, która następnie przekazała go National Trust. Dziś znany najbardziej nowożeńcom z racji imprez ślubnych i popularnych sesji oraz jako centrum konferencyjne. Jacyś chętni?

























Chińskie kolekcje tapet to wyjątkowo piękne, ręcznie malowane serie jakie wywodzą się z klasycznych już tematów związanych z naturą. Skalne krajobrazy, fantastyczne ptactwo, egzotyczna roślinność, mandarynkowe sady, pagody, smoki i feniksy to typowe motywy jakie zdobiły chińskie wnętrza Europy XVIII w. Fantazyjne kompozycje, lekkość, hedonizm. Stonowane bogactwo form i detali jakie wzbogacone grą kolorów i metalicznych poświat nadawały wnętrzom specyficznej głębi i nieprawdopodobnej, bajkowej wręcz aury, mnie osobiście szalenie inspirując.

Dziś jest już sporo manufaktur jakie specjalizują się w oryginalnych XVII i XVIII-wiecznych technikach ręcznego malowania tapet w stylu chinoiserie, z których bez wątpienia najbardziej znaną jest de Gournay. Warto nadmienić, iż dzisiejsze tapety są wykonywane dokładnie w tej samej technice jaką stosowano w XVII i XVIII w. z użyciem tych samych metod i materiałów. Niejednokrotnie podłożem jest ręcznie wykonany papier Xuan, którego początki sięgają starożytnych Chin. Ponadto do malowania wykorzystuje się bambusowe pędzle z naturalnego włosia (m.in. świńskiej szczeciny) oraz oryginalne pigmenty. Cały proces przygotowania oraz stworzenia klasycznego floralnego motywu zajmuje nawet trzy lata, co tłumaczy spore koszty związane z zakupem (za 3 m rolkę można zapłacić ok. 1,5 tys. funtów).







de Gournay i fragment (po prawej) papierowego malowidła panoramicznego 
poniżej zaś ręcznie malowana tapeta chinoiserie



 


& przykład ręcznie malowanego jedwabiu, jakim obijano ściany









Typowy, rokokowy flircik...

i jeszcze kilka inspiracji



 









Tu już przykład georgiańskiej "chińszczyzny" 
pocz. XIX w.













... i inicjatorka orientalizmu na dworze francuskim, Maria Antonina
oraz ulubiony przez nią jej portret z różą pędzla
Élisabeth-Louise Vigée-Le Brun 1783










 

2 komentarze:

Dagne/blog o... pisze...

Ciekawe kiedy znów Chiny staną się synonimem wyrafinowanego orientu i czy w ogóle...

maggie piu pisze...

cudowne....

Prześlij komentarz