poniedziałek, 7 lutego 2011

Nomadzi, czyli czas na chaos







... ale najpierw filiżanka chińskiej herbaty, która jak jedwab miała niegdyś swój szlak głęboko w górach zachodniego Syczuanu, gdy Chiny rozpoczynały jej wymianę za tybetańskie konie.  Szlak dziś zapomniany, częściowo już pokryty asfaltem wiedzie na Wschód nie muły i karawany a  tybetańskich kowboi na ich koniach mechanicznych: land cruisery, motocykle, ciężarówki....  Historyczne trasy są już raczej kanwą romantycznych wypraw biur podróży, traperskich wypadów z jakich potem w klubach robi się obowiązkowy show, czy programów TV jak chociażby pamiętnego Travel & Planet, zakrapianego lekkim absurdem przygód prezenterów. Są jednak jeszcze tacy, głodni historii i dzikości, namiętnej siłą prawdziwego ducha tropiciele przeszłości, podróżnicy, maniacy, samotnicy. Oni wiedzą najlepiej, że prawdziwych Nomadów (przynajmniej w tym rejonie świata) już nie ma, że ich herbatę pitą tradycyjnie z masłem z mleka jaka i dodatkiem soli dziś już zastąpił Red Bull i Budweiser, a zapytanie o konia kwitują śmiechem, wskazując z dumą na zaparkowane pod namiotami i stertą odchodów bydła tracki oraz motocykle. Cóż, We are the world, cokolwiek to znaczy w tym kontekście mniej lub bardziej zabawnym bo fashionable, trwamy, idziemy naprzód, zmieniamy się jak on.








Zdjęcia: Thomas Schenk, Vogue (Hiszpania), styczeń 2011








Zdjęcie: Nicoline Patricia Malina, Harper's Bezaar, 2010











Zdjęcia: Greg Kadel,Vogue (Germany), 2010











Ushna (Mylene Jampanoi) i Dolina Kwiatów (Valley of Flowers). Historia pełna surowego piękna i miłości uwikłanej w sidła przeznaczenia i reinkarnacji, która swoją mistyką zapewne wytłumaczyłby niejeden sad end...







Fashion, 2008



Z pewnością na uwagę zasługuje poniższy projekt Russell'a James'a Nomad Two Worlds, do jakiego wracam przy tej okazji, a jaki poświęcono ziemi i kulturze Aborygenów. Zwrócił moją uwagę w czasie, w którym oczy świata skierowane były na Australię gdy jej premier w 2008 r. oficjalnie przepraszał ich społeczność za lata dyskryminacji i prześladowań a przede wszystkim za "skradzione pokolenia", rządowy proceder jaki trwał ponad 70 lat. Projekt realizowany pod patronatem wielu znanych nazwisk, we współpracy z artystą Clifton'em Bieundurry oraz tubylcami, za pośrednictwem których fotograf docierał do ich świętych miejsc, miał na celu stworzenie opowieści, jaka połączy starą i nową Australię. Dokumentując swoją podróż, krajobrazy, zjawiska, ziemie ich przodków, zapraszał Aborygenów by swoimi legendami ilustrowali jego zdjęcia. W efekcie historyczne piktogramy ozdobiły współczesne obrazy,  łącząc w symboliczny i oryginalny sposób ich stary świat z nowym.



 
Inhibition Warlu Juju, 2008
Zdjęcie wizualizuje ww. Przeprosiny Aborygenów, których domagali się od lat





Innocence/Murruyanu, 2008





Russell James (zdjęcia), Donna Karan (patronat), Clifton Bieundurry (rysunek)


via Russell James




 Cyganki i Wróżba Georges'a de la Tour







Zdjęcia: Steven Meisel, We are the world, Vogue (US), 2010









Zdjęcia: Steven Meisel, In nomad’s land, Vogue, 2005





via Phil Borges









Kwiaty Pustyni,  Liya Kebede i Waris Dirie







2 komentarze:

Anonimowy pisze...

znowu potwierdza się nasze wspólne myślenie i pojmowanie piękna...mamy dzisiaj ten sam temat na blogu...zupełnie przypadkowo...ale Twój jest o wiele bogatszy wręcz wspaniały, aż wstydzę się swojego :-) PIĘKNY, PIĘKNY, PIĘKNY...PRZESYŁAM NA FACE... ( JEŚLI MOGĘ?)

Anonimowy pisze...

to byłam ja maggie...piufiuboom..

Prześlij komentarz