piątek, 11 października 2013

Przelotem

czytam ballady Puszkina. Poza tym nie powiem skąd go mam, bo musiałabym się przyznać do "grzechu". Oddam. Kiedyś...Zresztą i tak właściciela to już nie obchodzi. Poza względnie ciekawą biblioteką, pozostawił obrazy, kilka starych mebli i zardzewiały grill, jaki pięknie wkomponował się w jesienny outdoor. Stary dom, nowe biuro. Liście lecą z drzew i ja lecę też na metro. Z Puszkinem odmieniać myśli tych kątem oka zaglądających przez ramię lub w bok. Ze zdumieniem rzecz jasna. Jedyny wyjątek to gość ze szkicownikiem, zajęty studiami twarzy tych zagubionych w podziemnej kolejce. Cóż za kolekcja! Beze mnie, niestety, zdążyłam wysiąść.



... Powiew zefiru
Eter potrąca,
Toczy się lśniąca
Fala szumiąca
Gwadalkwiwiru...

(A. Puszkin 1824)







więcej tu








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz