piątek, 1 października 2010

Między innymi Morrisa ciąg dalszy






Pisząc przed laty o kosmicznym krawcu, analogia życia i tkaniny stała się już chyba moim mottem. Pewnie stąd ta mania jeśli nie stoją za nią geny krawców. Hm, choć igłą macham tylko przy guzikach, jak to jakiś zerwę. W temacie tkanin jednak pozostaję, jako akcesoriów codzienności zmiennej. W hołdzie mej babci, co to piękna uczyła od podstaw, tego na złotym porządku jeszcze opartego i może dzięki temu ponieść się daję gdy tylko zaglądam do salonów takich jak ostatnio, gdzie nie obsługa wita a Inspiracja.
Wracając do Morrisa donoszę, iż firma choć przed drzwiami II w.ś. zamknęła swą działalność po ponad 50 latach (po śmierci ostatniego wspólnika), w 1940r została zakupiona przez firmę Sanderson, kolejny brand specjalizujący się w wystrojach wnętrz i produkcji elementów dekoracyjnych. Za kwotę 4 tys. funtów familia Sandersonów zakupiła prawa do znaku, matryce, wzory tkanin, tapet i książek oraz salon wystawowy. Przywracając początkowo samą produkcję zgodnie z patentami Morrisa, zamówienia realizowali w fabrykach Sandersona. Dopiero w 1965 r. wrócili do znaku Morris&Co., uzyskując następnie (1985) wyłączność rynkową i tworząc odrębny brand jaki do dziś realizuje wzornictwo zgodnie z tradycją Arts&Craft a sklepy posiada na całym świecie.
Poza tymi tradycjami, esencją angielskich tapet, tkanin i w ogóle wzornictwa, jest jeszcze kilka innych brandów, jakie fascynują mnie równie mocno i niebezpiecznie pociągają ku pewnej części naszej damskiej galanterii.



KOORDYNATY
inspiracji nigdy dość!

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz