czwartek, 29 listopada 2012

niedziela, 25 listopada 2012

&fall

Deborah Turbeville
 



Niekończące się badanie ukrytych, zaniedbanych  pokoi i ponurych, spłowiałych form jakie nadal w nich żyją. Martwe figury zebrane w pokojach bez większego nacisku niż pozostałe, porzucone obiekty i szczątki ... te pokoje przestały dyskryminować materię, określając wszystkie rzeczy przeszłości jako posiadające tę samą wartość w narracji... Ale przeszłość jest niespokojna... jest tu przez chwilę ... obrót ... i szybko się rozgląda.  
- Deborah Turbeville  

Swoim Unseen Versailles, cyklem z 1981 r. Deborah Turbeville domyka moje jesienne "ucieczki w czasie", jakie rozpoczęłam z Robertem Polidori. Ta jesień upływa trochę pod jej znakiem, a ze wszystkich "upadków" była moją inspiracją, jaka wplotła się w nastrój może nazbyt zobowiązująco.... 
W Galerii Serge'a Aboukrat w Paryżu do końca stycznia 2013 r. trwa jej retrospektywa Wersalu a namiastkę wystawy można obejrzeć w Purple Diary .

 

 

KADRY


 
  

a impresje zawsze wiodą dalej...
Anne-Louis Girodet de Roucy-Triosson

 





wtorek, 20 listopada 2012

Drżące ciało




    



Schiele & Beksiński




   




Szaleństwo







i epoka histerii - fin de siècle. 
Schiele - wiadomo. Ekstrema podyktowana ambicją, konkurencją, czasem i przynależną mu estetyką. Poza tym narcyzm, jaki wypala w zasadzie zawsze. Choleryczny, kompulsywny, obsesyjny by nie rzec - śmiercionośny w swym zapale wybebeszania i deformowania rzeczywistości. Poszukiwacz. Zniekształcał również siebie, gdy studiował zdjęcia chorych psychicznie pacjentów szpitala Salpêtrière wykonane przez dr Jean-Martin Charcot, jakie ten rozpowszechniał w ramach wizualnego słownika chorób. Odchudzał się, głodził, niszczył a potem malował nagie autoportrety, kościste ciała, masturbował. Odzwierciedlał intensywność z jaką pożerał najbardziej intymne emocje. Cierpiał. Chorował.
Erotyka jest kwintesencją życia, pornografia - pustki a zarazem agresji i nienawiści do siebie. Tym ostatnim jest również anoreksja. Chęcią nieistnienia. Czy tego szukał Schiele, tchnienia życia pośród wszystkiego, co zniekształcał, czemu się przeciwstawiał, czym się fascynował i w końcu - czym wewnętrznie był? 
















Zdzisław Beksiński, obraz oraz fotografie lata 50-te






Schiele detale



Myślałam o tym alternatywnie w nastroju jesiennych upadków, zainspirowana ostatnią wycieczką po galerii Dmochowskiego i o tym, że być może dla Schiele Beksiński mógłby okazać się ideałem w dążeniu do tego, czego zapewne nie udało mu się uchwycić z uwagi na kulturę, świadomość, w ogóle przedwczesną śmierć choć tak doskonale to przeczuwał. No ale tym właśnie karmi się sztuka - napięciem.Tym był Schiele. Stale nie mam pewności czy tym był również Beksiński... Ale pomyślałam dalej, że mógłby powstrzymać Schiele, widząc dokąd zmierza i wiedząc, że tam, nie ma już NIC.








Zdzisław Beksiński obrazy z lat 1984-1994


niedziela, 18 listopada 2012

piątek, 16 listopada 2012

Koincydencje






 



 









Dries Van Noten Print & Matt Wiśniewski
w nastroju na kolaż  












           





Krajobrazy Matta Wiśniewskiego - młodego artysty grafika z Filadelfii - czy też jego Szczątki, w zasadzie większość eksperymentalnych serii jakie oddają jego osobiste fascynacje pięknem, potwierdzają moje zamiłowanie do wielowątkowych wyobrażeń skupionych równolegle na tej samej płaszczyźnie w postaci estetycznych i wyrafinowanych kolaży, skąd nasza wyobraźnia zawsze biegnie dalej...
Przez głębię, fakturę, urwany w połowie kadr.
To mnie najbardziej inspiruje. 
Zoom na detale życia. Zestaw kilku ważnych z nich mógłby stworzyć przepiękne montaże z nas samych. Metafory.
Syntezę.







z cyklu My home is the sea






on the stage:
Alexander McQueen
WhiteVersvsBlck
Matt Wiśniewski, z którym rozmowę można przeczytać w Design Tonic


więcej nt. Driesa Van Notena pisałam tu




czwartek, 15 listopada 2012

Fall





 









 





OSTRE STANY ŚWIADOMOŚCI

Face off
DESTRUKCJA
DEPERSONALIZACJA
I LĘK PRZED ŚMIERCIĄ

Nicola Samori. Bolesny, rozpaczliwy, psychotyczny.
Stadium tuż przed Beksińskim, a jednak przypomniałam sobie o nim kilka dni temu.
Inspiruje, ale nie w nadmiarze.