piątek, 5 lutego 2016

Rzeczy, które wracają





Opadły kwiat wrócił na gałąź?
To był motyl.












powyżej: z kolekcji Feliksa Jasieńskiego drzeworyty Chobunsai Eishi, 
Damy dworu z serii "Trzydzieści sześć poetek", 1798




O rzeczach pięknych i użytecznych pisałam m. in. w Akapitach z życia, choć zdecydowanie lepiej pisała o nich Sei Shonagon, dama dworu cesarzowej Teishi ponad 1000 lat temu, dokumentując w swoich pamiętnikach rzeczy, z których składało się jej życie - przykre, eleganckie, doskonałe. Był też japoński bukiet z ogrodu, którego wydawało mi się, że już nie ma pomimo kolekcjonerskich prób podejmowanych przez Kunsthaus w Zurychu. Były też inne miejsca, ot chociażby kilka miesięcy później w MNW sztuka japońska z polskich zbiorów. To, co jednak zaprezentował Kraków, onieśmiela nie rozmachem kolekcji, ale jej kompletnością i faktem, że 100 lat temu w całości była w prywatnych rękach Polaka - Feliksa Jasieńskiego.









z kolekcji Feliksa Jasieńskiego - 
Katsushika Hokusai z serii "Święto Gion w Matsuri w Edo", 1820 
oraz "Zbroja rycerska z rodu Taschibana", 1820









       



powyżej: Feliks Jasieński z shamisenem na tle japońskiego parawanu, 
1906, z archiwum MNK wspomnienia:  

z kolekcji MNW, z ostatniej wystawy mistrzów pastelu - 
Leon Wyczółkowski, Białe storczyki i begonie, 1910 
oraz prezentowany podczas zeszłorocznej wystawy w zuryskim Kunsthaus - 
z prywatnej kolekcji Maurice Denis, Dziewicza wiosna, 1894 



Ta wystawa miała mieć swój finał 3. stycznia, więc napisano już o niej wszystko. Ale wraca.
Wraca do mnie tym razem z hasłem, które za Feliksem Jasieńskim w swojej rozprawie "Orientalizm czy nacjonalizm? – Jasieńskiego Japonia" przypomina Ewa Machotka: "Nauczmy się od Japończyków – być Polakami". I nie chodzi o powielanie, a raczej subtelną inspirację. Japończyk Jasieńskiego, tworząc swe malowidła i sceny z życia z niezwykłą precyzją, wykwintnością i oddaniem detalom, kontemplując niejako każdy z nich, uzasadnia tym za każdym razem swój wiedziony pędzlem patriotyzm. To dość luźne skojarzenie, jakie nasunęły z tekstem Machotki słowa kolekcjonera prezentowane w towarzystwie "Trzydziestu sześciu poetek", zwłaszcza teraz, w tak nieciekawym czasie dla Polski i dla Europy, o czym myślałam czytając jej pracę a filtrując, przeczucie chyba mnie nie myli, że ten "patriotyzm" to w istocie szacunek płynący z ich sztuki, tak bardzo tożsamy z japońską kulturą. Jako esteta, Jasieński był tego świadomy, jako kolekcjoner tym bardziej, zwłaszcza po skandalu w Warszawie. Dlatego warto zobaczyć tę wystawę i uświadomić sobie siłę dziedzictwa dzięki takim ludziom, jak on tym bardziej, że historia zdaje się zataczać koło.
Poza tym, pomijając cały wątek sztuki narodowej wg Jasieńskiego, to przede wszystkim oszałamiający zbiór, w czasie okupacji sklasyfikowany przez znawcę sztuki Dalekiego Wschodu - prof. Otto Kümmela, za trzeci pod względem wartości w Europie, jak pisze Maria Thullie. Wśród ponad 15000 detali, większość stanowią zabytki sztuki Orientu, z japońskimi przykładami Ukiyo-e, akwarelami, tkaninami czy militariami będącymi owocem zbiorów inspirowanych orientalizmem podczas pobytu Jasieńskiego w Paryżu na przełomie XIX i XX w., gdy spowita nim od niemalże 50 lat w tym czasie Europa, śniła swój własny o japonizmie sen. 





  






więcej:
"Niech żyje sztuka! Kolekcja Feliksa Jasieńskiego. Od Japonii do Europy. Rzeczy piękne i użyteczne" w MNK
Japoński bukiet z ogrodu, którego już nie ma









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz