I co z tego, że to nie październik.
Najpierw Peter Grant opuszcza swój dom, Horselungs Manor i udaje się luksusowym Pierce-Arrow rocznik 1928 w kierunku posiadłości Hammerwood Park, która to od 1973 r. stanowiła własność Led Zeppelin. Rodzinny John Paul Jones czyta w tym czasie swoim dzieciakom baśń o Jasiu i magicznej fasoli, a Robert Plant relaksuje się na swojej walijskiej farmie Jennings wraz z żoną Maureen oraz dziećmi: Karac i Carmen nim - wedle fantazji scenariusza - uosobi ideał rycerza i w poszukiwaniu Świętego Graala uda się wzgórzami Walii do Raglan Castle w atmosferze Song Remains the Same. Gdzieś między kadrami, skromny posłaniec przenika zwinnie powojem dróg wiejskich i dróżek, niosąc wieść o niedalekiej trasie. Dotrze ona również do Sussex, gdzie w sąsiedztwie XVI-wiecznego dworu Plumpton, który pamięta czasy Elżbiety I, a potem duetu Lutyens&Jekyll, w październikowej palecie krajobrazu i egzotycznej poświacie, człowiek nad jeziorem kręci coś na korbowej lirze. To Atumn Lake i Jimmy Page. Nabył tę posiadłość w 1972 r. i wspomni ją w niedawnym dokumencie "It Might Get Loud". W ogóle Page jest całkiem niezłym kolekcjonerem kultowych miejsc. Oprócz wspomnianego, który odsprzeda 10 lat później, do dziś mieszka w znanym z powyższej spółki Arts& Crafts - Deanery Garden, jakie powstało dla założyciela magazynu "Country Life" Edwarda Hudsona. W czasie kręcenia filmu posiadał jeszcze Boleskine House, główną rezydencję okultysty Aleister'a Crowley'a oraz zaprojektowany i stworzony przez Williama Burgesa neogotycki The Tower House w Londynie. Ten ostatni zresztą posiada do dziś, z prerafaelicką pasją poświęcając się rekonstrukcji wystroju i być może kiedyś wszystko to ujrzą oczy publiki. Jest jeszcze Old Hyde Farm w Worcestershire, ale ta już należy do Bonza - perkusisty Johna Bohnama, którą orze, zasiewa i remontuje. Tak: szamani rock'a i ich country life.
W ogóle jest rok 1973. Powstaje film koncertowy - zapis 3 dni i nocy feat. rock band Led Zeppelin. Z hotelowej skrytki Drake Hotel ginie 203 tys.$ podczas amerykańskiej trasy i występów w Madison Square Garden w NY. Pieniądze się nigdy nie odnajdą. Ale kogo to dziś obchodzi...
Ten utwór nie brzmi już tak samo
To będzie dziwna koincydencja. Inna. Jak bohater, którego już nie ma. Egzotyczne muszle, Marrakesz i gitara Page'a w nieświadomej zapowiedzi nowego albumu. "Raising Sand", "Big Log", "Ship of Fools" playlista w drodze. New Orleans Jazz Festival, Glastonbury 2014 i film Song Remains the Same w domu (niestety). I tak oto atmosferą libertyńskiej biesiady i muzycznej alchemii, z manierystycznym wdziękiem samotnego kawalerzysty, gdyby akurat portretował go Metsu, Rembrandt czy może nawet sam Sir van Dyck, tym razem to właśnie Robert Plant wplata mi się w zapowiedź jak zawsze barokowej jesieni. Ta kołysanka paradoksalnie nie usypia, lecz pobudza, jak każda dobra muzyka, która w inności dostrzega swoją szansę. Jak tytuł: "lullaby and… The Ceaseless Roar".
To będzie dziwna koincydencja. Inna. Jak bohater, którego już nie ma. Egzotyczne muszle, Marrakesz i gitara Page'a w nieświadomej zapowiedzi nowego albumu. "Raising Sand", "Big Log", "Ship of Fools" playlista w drodze. New Orleans Jazz Festival, Glastonbury 2014 i film Song Remains the Same w domu (niestety). I tak oto atmosferą libertyńskiej biesiady i muzycznej alchemii, z manierystycznym wdziękiem samotnego kawalerzysty, gdyby akurat portretował go Metsu, Rembrandt czy może nawet sam Sir van Dyck, tym razem to właśnie Robert Plant wplata mi się w zapowiedź jak zawsze barokowej jesieni. Ta kołysanka paradoksalnie nie usypia, lecz pobudza, jak każda dobra muzyka, która w inności dostrzega swoją szansę. Jak tytuł: "lullaby and… The Ceaseless Roar".
Co jeszcze?
Enigmatyczny plener, w którym pewne są tylko brunatnozielone wzgórza, kamienny cios i korona samotnych ruin wbita w zwieńczenie odległego klifu. Szkielet wiatru. Pustka i atawistyczna tęsknota. Uświadamiam sobie, że to cienie, do cholery, a nie życie. No, ale taka jest właśnie jesień, a ja jestem już daleko od barw Medyny.
Anton van Dyck
A może ten nowy album jest już moim końcem? (...) Tej żądzy podróżowania i całej tej wspaniałej karuzeli na jakiej byłem. To jak kalejdoskop: trzymasz go pod światło, obracasz a kolorowe kawałki spadając, układają się w różne wzory, ale ta płyta jest inna. Jest dopełnieniem tych wszystkich bitów od Soniego House'a do Roniego Size'a aż po Gambię
i wydaje się zawierać w sobie jakiś rodzaj ostateczności.
- Robert Plant
Czego posłuchamy?
Packwood House, National Trust - orzechowe krzesło należące do króla Jerzego I
Chapeau bas ze strony PL w 2:15 minucie, miłe!
Tęczą do nieba
(...)
Właśnie sięgam gwiazd
Na niebie ponad
Przyniosę do domu ich piękno
Kolory mojej miłości
I będę twoją tęczą
Kiedy burza twoja minie
Przyniosę ci piosenkę
I stale śpiewać ją będę
Miłość wystarczy
Chociaż świat będzie wiatrem
Słowa głosu nie mają, oprócz skarg
Moje ręce nie zadrżą, moje stopy się nie zachwieją
Podróż nie zmęczy, ryby się nie zmienią
Hmm, To tęcza, och, to tęcza
Nie widzisz, te oczy są oczami kochanka
Kieszeń pełna serc
Świat, który pełen miłości jest
Miłości, która znosi
Powodzie i namiętności
A ja leżę pod tęczą
Teraz, kiedy przeminęły twoje łzy
Zaśpiewam ci swoją piosenkę
I stale śpiewać ją będę...
polecam również "Mało znany Robert Plant" w RP
1 komentarz:
Bardzo lubię :)
Prześlij komentarz