Dla kolekcjonerów coverów przeboju Tima Buckley'a Song to the Siren to nowa okazja. Świeży jeszcze album Bryan'a Ferry Olympia objawił się z kolejną wersją tego utworu. I choć w międzyczasie wydano ich kilka, przy całym szacunku do Ferry'ego i wedle mojej opinii chyba jednak żaden nie przebije pierwszego z nich, tego oczywiście w wykonaniu This Mortal Coil. No ale w zasadzie dla tego albumu to zaledwie tło bo jego wydanie deluxe przypomina o tym, że to Bryan w jak najbardziej 'bryanowskim' stylu tylko kobiety wokół niego już jakby nie te. Promocyjny boom wprawdzie za Panem ale, że stale jestem w aurach niebieskiego wracam do jego londyńskiego mieszkania i nawiązuję do tematu. Poza tym sporo tu z bohemy Charleston. I może to zasługa naszych kochanków, Vanessy Bel i Duncana Granta, jacy wśród innych, równie cennych kolekcji trafili pod skrzydła jak oni 'niewolnika miłości', a może to zwyczajnie kwestia dość swobodnego stylu jaki w końcu od lat uzewnętrznia Bryan w swojej elegancji.
Esteta, hedonista, wrażliwiec. Ogólnie - Miłośnik. Z wiekiem chyba coraz bardziej nasycony w subiektywnym odczuciu muzycznym choć za to nienasycenie uwielbiałam nonszalancje "Boys & Girls" czy teatralnej "Mamouny". No ale, że czas z biegiem spełnia (albo i nie), zanika wspólna częstotliwość emocji choć to, co niezmienne i pozostaje zawsze ponad, to wrażliwość na styl. Dlatego nie sądzę, abym dziś bez subtelnego uśmiechu w stronę tego Pana minęła go na ulicy, nie sądzę ...
Zdjęcia: Alexia S
więcej: The City Squire, WSJ, grudzień 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz