czwartek, 25 września 2014

Siostry, zaczekajcie na mnie










Chatsworth
Deborah Mitford, Duchess of Devonshire 
by Cecil Beaton




Była najmłodszą, ostatnią z klanu sióstr, które elektryzowały opinię publiczną swymi fascynacjami w okresie II wś, zapewne przyczyniając do rozwoju zjawiska zwanego dziś celebryctwem. Ona sama "housewife duchess", jak siebie określała, była absolutną dźwignią spektakularnego sukcesu, jakim do dziś jest jedno z najbardziej medialnych miejsc Wielkiej Brytanii, a zarazem, jedno z niewielu jakie utrzymało status prywatnej własności,dzięki inicjatywie "The Chatsworth House Trust". Początkowo z mężem, Andrew, a po jego śmierci z jedynym synem, 12 księciem Devonshire, kontynuowała prace restauratorskie, adaptacyjne, m.in. ogrodów, rozwój nieruchomości i działalność dokumentalną, aktywnie promując majątek Chatsworth i dziedzictwo familii Devonshire - drugiego, co do wielkości po Windsorach, tak zintegorwanego rodu angielskiej arystokracji. Niespełna pół roku temu świętowała 94 urodziny...


Deborah Mitford w Odbiciach 

więcej BBC




*

Ten świat mija powoli na naszych oczach, stopniowo od 100 lat, kiedy to I wś. zasadniczo zmieniła oblicze starej Europy, zsyłając edwardiańkie czasy do salonowej mitologii. Tak sobie myślę, że wiele nasz kraj stracił z powodu społecznej kastracji jakim były najpierw rozbiory, potem rozporządzenie Piłsudskiego, prez. II RP o zakazie publicznego używania tytułów rodowych. Nie wiem, czy i tak wątpliwa ekonomicznie pozycja naszego kraju w tamtym czasie by coś zmieniła, ale nie chodzi o pieniądze, chodzi o stan umysłu, o kulturę wyższą, świadomość i szacunek do dziedzictwa, jakie wraz z tradycją generują poczucie tożsamości. Z wykształcenia jestem konserwatorem zabytków i znam historie, kiedy po reformie PKWN zsyłani do oficyn "panowie" patrzyli na topione w gnojówkach przez "systemowych" XVIII-wieczne kolekcje ich mebli, obrazy, porcelanę... pomijając już temat prześladowań, presji emigracji i "muzeów"jakie nagle stawały się protektorem porzuconych majątków, dziś nie do odzyskania. Nie mam wątpliwości, że komunistyczny przywilej jakim był robotniczo-chłopski etos sponiewierał i zdegradował kulturę naszego kraju. I dla pewności tych, którzy nieudolnie próbują ją wskrzeszać "nazwiskami" dodam - zrobił to na zawsze.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz