Paul Gauguin, Martwa natura z japońskim drzeworytem, 1889
Nigdy wcześniej sztuka, moda i design tak szybko nie rozkwitły, jak w okresie Japonizmu. Śmiało można powiedzieć, że sztuka japońska miała fundamentalne znaczenie dla rozwoju modernizmu, a cały fenomen, jaki pojawił się około połowy XIX w. był wynikiem otwarcia Japonii na świat po okresie ostatnich niemal dwóch stuleci izolacji, wyzwalając ożywioną wymianę idei i dóbr, jaka w krótkim czasie przerodzi się w istną manię, pogrążając w niej najpierw całą Belle Époque we Francji, a później resztę wiktoriańskiej Europy. Ten fakt miał wpływ na wszystkich, głównie artystów, którzy pod urokiem kultury Wschodu kształtowali swój styl i zgłębiali całe zjawisko w osobliwy sposób, nadając mu w 1872 r. miano Japonizm, jaki po chinoiserie i fascynacjach Orientem przełomu XVIII i XIX w. na stałe wejdzie w terminologię słowników sztuki pod wspólną frazą Orientalizm.
Monet, Gauguin, van Gogh... Japońskie Inspiracje
1869
oraz
Paul Cezanne, Mont Sainte-Victoire, widok z Les Lauves, 1904/1906
i Utagawa Hiroshige
oraz Paul Gauguin, Edgar Degas i temat kąpieli
Woda i inne żywioły...
czyli Zamek, W Którym Nie Zapada Noc
Zamek, W Którym Nie Zapada Noc to slangowe określenie Yoshiwary, pierwszej oficjalnie uznanej dzielnicy uciech, domu kurtyzan. Znajdował się w Edo, jak dawniej określano Tokio. Położona na północy i goszcząca notabli, Yoshiwara była najbardziej snobistyczną i elitarną ze wszystkich dzielnic. Pozostałe Piękności czterech stron świata, jak nazwał w swoim cyklu rycin wszystkie dzielnice rozrywki osiemnastowieczny malarz Kitao Shigemasa, pełniły role podrzędną: w zachodniej dzielnicy swoje usługi oferowali mężczyźni, na wschodzie i na południu proste kurtyzany.
powyżej Kikugawa Eizan ~ od Godziny węża z serii "Dwunastu godzin w dzielnicach uciech"
do Kurtyzany Domu Hinaaya Chōija, 1814/1817
z serii "Parodii siedmiu bóstw szczęścia z kurtyzanami"
oraz pędzla Vincenta van Gogha Kurtyzana z 1887
Nastrój i atmosferę wystawy łapie się już na Kirchgasse, mijając sklepy z antykami i kultowe antykwariaty z japońskimi drzeworytami i printami, z jakich słynie cała Szwajcaria. Bez wątpienia to jedna z ciekawszych wystaw, przy jakiej nieoczekiwanie zbledła prezentowana równolegle w Bazylei w Fondation Beyeler "Nafea faa ipoipo" Paula Gauguin, sprzedana w lutym za 300 mln $. Pewnie dlatego, że prawdziwą sztukę określają emocje a nie pieniądze, pomimo tego, iż przywykliśmy, że najczęściej jest odwrotnie i wtedy emocje budzą już tylko sumy. Raj utracony Gauguin'a w Bazylei to raj niewątpliwie kolekcjonerski, z rzadką okazją tak monograficznej prezentacji, rzec by można jedyną, albowiem sporą część stanowią detale z prywatnych kolekcji i zaraz potem zapewne wylądują w sejfach. Zostaję więc w Kunsthaus i wracam do Kolekcji piękności Whitney Otto, jaka zapoczątkowała tę podróż kilka lat temu. Dziś, niespodziewanie w Zurychu znajduje swój finał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz