Nina Kupniewska, Dario Dalessandro - Warszawa, praca nr 240191
Nagroda Główna w konkursie pt.: "Materia Prima"
Co wniosą tegoroczne Amberify do polskiego designu, nie mam pojęcia. Może, jak skonstatował Tomek Ogrodowski - przebudzenie. A może nic. Myślę od razu o ostatniej okładce amerykańskiego Vogue z Kim Kardashian, której to naczelna jeszcze do niedawna nie zostawiała żadnych złudzeń, iż kiedykolwiek się na niej pojawi. I oto JEST. Świat zadrżał, świat się nie zachwyca. Wszyscy wiedzą dlaczego, ale nikt się nie domyśla. Kolejna granica złamana.
Odwiedzając stronę tegorocznej edycji z ciekawości prac konkursowych doczytuję temat: "Materia Prima". W symbolicznym, chrześcijańskim kontekście to Bogini Matka, dzięki której duch otrzymuje materialny lub cielesny kształt. Najogólniej - KOBIETA. Idąc dalej, w stronę Majów, mamy pierwszy z 20 glifów - Imix (i'miisz) - źródło życia - pramatkę, prawodę, prazaufanie, prapokam i w końcu - płodność. Tą, która wyplata sieć, historię jednego łona, a każda z wyplecionej nici wiedzie bezpośrednio do niej - mistycznego Pająka -Matki. O czym myślę? O Louise Bourgeois. Patrzę i co widzę? Tampon.
Pomyślałam więc dalej, instynktownie chyba, o "Adoracji" Markiewicza, choć to daleko idąca metafora. Tu sztuka złotnicza (użytkowa, wzięta raczej dosłownie) - tam, powiedzmy sobie najprościej - sacrum na pierwszym planie, na dalszym zaś swobodna tego "interpretacja" włącznie z całą falą krytyki, jaką wywołała. Fałszywa adoracja, jak podsumuje w ostatniej Chimerze Piotr Bernatowicz, sztuka fałszywa. Argumentem może być troska. Nie o wartości, lecz o Prawdę. Sztuka, która powiela rzeczywistość (Tampon) jeśli nie jest nudna, jest uproszczeniem by nie rzec - prostactwem. Jednakże samo roztrząsanie tego rodzaju form ekspresji (antysztuka), moim zdaniem wskazuje na o wiele większy problem, który albo faktycznie leży u stóp większości uczelnianych katedr, albo w tych artystach, balansujących na granicy hipokryzji.
[o Tamponie]:
Praca sugestywna i odważna – dowcipna, niewygodna, poważna, potencjalnie kontrowersyjna. Prowokuje do dyskusji o naszej postawie wobec miesiączkowania. W przeszłości uważano to za temat, o którym się nie mówi, coś wstydliwego, wręcz brudnego, pomimo że jest to zjawisko naturalne i zdrowe, wręcz podstawowe dla życia ludzkiego. Bursztyn, ukryty w ziemi przez wieki, również kojarzy się z czasem i tajemniczością procesów natury. Ukazanie tamponu za pomocą tak pięknego materiału może symbolizować pozytywne zmiany dotychczasowej postawy.
- Werdykt Amberif Design Award 2014
Nie projektuję, więc nie jestem projektantem. Ale argumenty Komisji są jak eufemizm wobec domyślnego tytułu pracy i sprowokowały mnie, owszem, do śmiechu. Bo czym może być (lub nie?!) bursztynowy Tampon i czy w ogóle "sprowokuje" kogoś do tego, by roztrząsać na spotkaniach przy kawie czy lampce wina procesy fizjologiczne w takim kontekście jak to uznają "fachowcy" lub jakimkolwiek innym? No i w końcu: kiedy ostatnio, drogie panie (a może również - drodzy panowie), pomyśleliście o menstruacji w kontekście niegdysiejszego tabu? Ja 20 lat temu czytając "Jesień średniowiecza". Do dziś - bez zobowiązań. Częściej już myślę o ustawie "Married Women's Property Acts" niż o zaprzeszłej nieczystości kobiet, z powodu której w "te dni" nie mogły np. przekraczać progu świątyni. Jakoś nie mam z tym problemu i - jak mi się zdaje - nie cierpię z powodu atawistycznie uwarunkowanego poczucia niższości.
Praca sugestywna i odważna – dowcipna, niewygodna, poważna, potencjalnie kontrowersyjna. Prowokuje do dyskusji o naszej postawie wobec miesiączkowania. W przeszłości uważano to za temat, o którym się nie mówi, coś wstydliwego, wręcz brudnego, pomimo że jest to zjawisko naturalne i zdrowe, wręcz podstawowe dla życia ludzkiego. Bursztyn, ukryty w ziemi przez wieki, również kojarzy się z czasem i tajemniczością procesów natury. Ukazanie tamponu za pomocą tak pięknego materiału może symbolizować pozytywne zmiany dotychczasowej postawy.
- Werdykt Amberif Design Award 2014
Nie projektuję, więc nie jestem projektantem. Ale argumenty Komisji są jak eufemizm wobec domyślnego tytułu pracy i sprowokowały mnie, owszem, do śmiechu. Bo czym może być (lub nie?!) bursztynowy Tampon i czy w ogóle "sprowokuje" kogoś do tego, by roztrząsać na spotkaniach przy kawie czy lampce wina procesy fizjologiczne w takim kontekście jak to uznają "fachowcy" lub jakimkolwiek innym? No i w końcu: kiedy ostatnio, drogie panie (a może również - drodzy panowie), pomyśleliście o menstruacji w kontekście niegdysiejszego tabu? Ja 20 lat temu czytając "Jesień średniowiecza". Do dziś - bez zobowiązań. Częściej już myślę o ustawie "Married Women's Property Acts" niż o zaprzeszłej nieczystości kobiet, z powodu której w "te dni" nie mogły np. przekraczać progu świątyni. Jakoś nie mam z tym problemu i - jak mi się zdaje - nie cierpię z powodu atawistycznie uwarunkowanego poczucia niższości.
Czuję drwinę. Z art designu, z jury (w tym wypadku byłoby to nawet uzasadnione) i z konkursu, a zarazem rozpacz nad pustką totalną skazaną wyłącznie na eksces. Okey - na rzemiosło. No dobrze - na warsztat.
Ponieważ każdy osąd oddziela od prawdy, unikam tego, ale chyba wątpliwości nie ma, że tegoroczna Nagroda Główna ADA to KIT roku :) Nie wiem tylko czy na dobry, czy na zły jego początek. Ocenicie już sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz