poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pielgrzymka









Annie Leibovitz, Charleston 1997




Ona, która nie wierzyła w nieśmiertelność, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej dusza może przyjść i odejść na zawsze wraz z czerwienią paneli czy zielenią kanapy. Pokój - przez jaki przechodziła do sypialni Ambasadora - lśnił jak muszla, która od wieków spoczywa na dnie morza pokryta skorupą milionów odcieni malowanych wodą; był róż i żółty, zielony i kolor piasku. Wszystko było kruche jak opalizujące powłoki i puste w środku. Żaden Ambasador nigdy tam ponownie nie zaśnie.

 - Virginia Woolf, Orlando 1928






Monks House i sypialnia Virginii Woolf  oraz
"kozetka" Zygmunta Freuda w jego studio 
na 20 Maresfield Gardens w Londynie







zdjęcia TNYT





W Charleston Annie Leibovitz pierwszy raz pojawiła się w 1997 r. w związku z sesją Nicole Kidman, a potem Venessy Redgrave. Okres ten m.in. udokumentowała zdjęciami i wydaną w 2008 r. książką "Annie Leibovitz at Work". Jej praca to ludzie. Ludzie to życie, a życie mija. Wróciła tu 4 lata temu, tym razem w poszukiwaniu siebie. Po śmierci  partnerki, Susan Sontag w 2004 r., z którą planowały m.in. te wizytę oraz po krachu finansowym, jaki omal nie doprowadził jej do bankructwa. Tym razem pielgrzymuje samotnie, bez gwiazd, modeli, VIP-ów. Jest to pierwsza w jej karierze cyfrowa relacja, do jakiej zainspiruje ją wizyta w domu Emily Dickinson. Nie widziałam jeszcze książki, nie wiedziałam, że była tu raz jeszcze. Doczytuję i stwierdzam, że to pożegnalna pielgrzymka, w zaprzeszłych nastrojach  fall niemalżegdzie cienie, vanitas i pełna chłodu pustka, tropią odessane z życia miejsca. Czyjeś wspomnienia znad fal rzeki Ouse wiodą ją nad Niagarę, jakby w pełni znaczenia sił żywiołów, z jakich chciała wyzwolić swój świat, zdefiniować siebie jako artystkę od nowa i ocalić, jak przyznała w jednym z wywiadów, swą kreatywność. "Afirmacja życia" w opozycji do tego, co żyło kiedyś. Czy się jej udało?










Każdemu jego raj, każdemu jego hades. 
A pomiędzy tym droga - osobista, tam i z powrotem.
W nieskończoność.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz