Ponieważ już jutro (4 maja) w MET będzie miała inauguracja długo wyczekiwanej wystawy Alexandra McQeen'a jaką organizuje Costume Institut, odbiegnę na chwile od tematu tańca w stronę tego, co w twórczości tego Szkota wyznacza moim zdaniem pewną wspólną dla kilku artystów falę. Anioły i Demony. Energie życia i rozpadu. I tu się zatrzymam, na tym na czym kończyć się będzie wystawa bynajmniej nie z racji ulubionych dualizmów ale analogii jakie poniekąd cała jego twórczość a potem samobójcza śmierć wyznaczają dla pewnych częstotliwości a przez to estetyki.
Kilka słów o jutrzejszej wystawie.
SAVAGE BEAUTY
The Costume Institute of The Metropolitan Museum of Art
Nowy Jork
To retrospektywna prezentacja kolekcji począwszy od podyplomowej z 1992 r., przez Nihilism z 1994, aż po Angels & Demons, finalnego wybiegu jaki odbył się już po śmierci artysty w lutym 2010 r. Charakterystyczne dla Alexandra McQeen'a projekty to dzieła artysty, którego środkiem ekspresji była moda. Ta wystawa kontynuuje tradycję Muzeum poświęconą projektantom, którzy zmienili bieg historii i kultury kreując nowe możliwości, powiedział Thomas P. Campbell, Dyrektor Metropolitan Museum of Art. Galerie pokażą powracające tematy w twórczości McQeen'a, zaczynając od łamiącej tradycyjne krawiectwo The Romantic Mind i Romantic Gothic, która uznana za najważniejszą podkreśla narracyjne podejście Mcqeen'a do mody, tłumacząc jednocześnie jego związek z romantyczną literaturą i motywami tj. śmierć, rozpad, ciemność. Będą także galerie poświęcone tematom romantycznego naturalizmu, prymitywizmu, nacjonalizmu a także Gablota Osobliwości. Tym samym pięć najistotniejszych zbiorów, które zgłębiają jego związek z romantyczną wzniosłością i dialektyką piękna oraz horroru będzie się przeplatać pomiędzy galeriami: Dante (A/W 1996-97), # 13 (S/S 1999), VOSS (S/S 2001), Irere (S/S 2003) oraz Atlantis Platona (S/S 2010).
więcej informacji na stronie Muzeum
Przyglądając się eksponatom, wracając poprzez moje ulubione projekty McQueen'a w historycznych zestawach, jego związki z tematem mrocznego, masochistycznego gotyku czy dysocjacji, które są dość mocne w całej jego twórczości aż po przepowiedziany poniekąd w ten sposób koniec życia artysty, wydają się podzielać pewną artystyczną wizję. To mnie pcha dość wymownie w stronę Beksińskiego oraz Kubickiego, jednego z twórców projektu Rumours about Angels, jaki natychmiast skojarzyłam z kilkoma projektami kolekcji jesienno-zimowej 2008 r. Pana szczególnie znanego mieszkańcom Trójmiasta, albowiem to w Gdańsku, w Kościele św. Jana (2005) miał miejsce wernisaż premierowy.
Elektroniczny collage Kubickiego to cykl 13 obrazów przedstawiających narodziny anioła, którego integralną częścią jest muzyka skomponowana przez Bartosza Hervy jako oprawa obrazów. Wspólnie zresztą przygotowali portal Gothic Art oraz stronę Beksińskiego.
Nie da się uniknąć porównań. W przypadku Kubickiego to może bardziej fascynacje, estetyka, temat i oczywiście technologia cyfry niż autentyczne emocje jakie wpływają na jego kreacje a za jakimi z kolei stoi twórczość totalna u Beksińskiego czy McQueena, a na pewno - w tym ostatnim przypadku - jego śmierć (lub jak kto woli w odbiciu samobójcza śmierć naczelnego wampira Polski, Tomka Beksińskiego, syna malarza)
Sztuka śmiercionośna, psychodeliczna, instynktowna. Oszalała zaprzeszłość. Bez-nadzieja. Bezdech i pustka. Gloria rozpadu i nihilizmu. Wielkość poprzez emocje. W takim wymiarze sztuka staje się terapią. Dialogiem z własnymi zaświatami i śmiercią, jaka wdziera się w życie bardziej i mocniej niż zwykle. Niebezpiecznie, fenomenalnie.
Niezapomniana wizja piekła Vincenta Ward'a w Między piekłem a niebem,
jaka natychmiast mi się nasuwa. Usłane ludzkimi głowami niczym bruk
w niekończącej otchłani ciemności
SAVAGE BEAUTY ~ Kolekcja Emocjonalna
Dzikie, prymitywne, ale czy piękno? Fenomen z pewnością, albowiem techniczne innowacje McQueena posunęły krawiectwo o kilka co najmniej kroków, łamiąc 'niemożliwe' i zbliżając je do sztuki bardziej niż kiedykolwiek. Osobiście bardzo żałuję, że Nowy Jork ponownie w ciągu ostatnich dwóch m-cy jest tak daleko...
ZDZISŁAW BEKSIŃSKI
& Alexander McQueen, jesień 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz