Praktyczną stroną ostatniej wizyty były na pewno książki i te z pełną odpowiedzialnością mogę polecić miłośnikom nie tylko rodzimych dóbr ale lokalnych rzemiosł czy cennych ruchomości, dla których kolekcjonerską pasję takie miejsca z pewnością są w stanie jeśli nie wyzwolić to na pewno podsycić. Tę kulinarną też, zwłaszcza jeśli chodzi o staropolską kuchnię Stanisława Czarneckiego, którego zbiór przepisów, Compendium Ferculorum, wydany w 1682 r. uznawany jest za pierwszą książkę kucharską. Absolutnie niepraktyczna rzecz z uwagi na niedostępne lub w większości mało dziś popularne składniki czy abstrakcyjne proporcje. Wszystko pretenduje raczej do kategorii kulturowej czy lingwistycznej ciekawostki niż jakiegokolwiek poradnika. Skądinąd doczytałam, że i na dworach magnackich spożywali słodkie, smażone bzy (coś dla Carol).
Książka ładnie bardzo wydana ozdobi kuchnię każdego hedonisty a dla tych bardziej zaawansowanych w sztuce kulinariów wydano "tłumaczenie" oryginalnych przepisów i względne odniesienie do realiów, Sekrety kuchmistrzowskie Stanisława Czernieckiego. Dopatrzywszy się udźców jagnięcych, smalcu i kopy jaj w przepisach prawdę mówiąc mnie się odechciało no ale wiem, że nadal jest wielu fanów staropolskiej kuchni, których kilka innych ciężkostrawnych słów z tej książki powinno wyłącznie rozochocić.
Książka ładnie bardzo wydana ozdobi kuchnię każdego hedonisty a dla tych bardziej zaawansowanych w sztuce kulinariów wydano "tłumaczenie" oryginalnych przepisów i względne odniesienie do realiów, Sekrety kuchmistrzowskie Stanisława Czernieckiego. Dopatrzywszy się udźców jagnięcych, smalcu i kopy jaj w przepisach prawdę mówiąc mnie się odechciało no ale wiem, że nadal jest wielu fanów staropolskiej kuchni, których kilka innych ciężkostrawnych słów z tej książki powinno wyłącznie rozochocić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz