Był kiedyś taki klub w Toruniu.
Kultowy, na Bielanach, co ponoć czasy Hłaski pamiętał.
Stare Voo Voo na pewno. I Dezerter. I Ptaszyna Wróblewskiego.
A
ja gdzieś między wierszami uczyłam się tam słuchać Garbarka, patrząc
jak
kilogramy świec topią się na barmańskich świecznikach z gotycką
wirtuozerią.
Był taki klub. Dziś to już nie wiem. Nie szkodzi.
I tak Szekspira po wyjściu deklamował mi Anglik na balkonie studenckiej stołówki.
Chyba po raz pierwszy żegnam rok bez sentymentu. Daleko, daleko stąd.
Nad brzegiem wielkiej rzeki, której mosty generalnie mnie jeszcze nie zachwyciły.
Zachwyca fakt, że niejako ten czas był mostem samym w sobie.
Czego na pewno już nie zignoruję? Że schematy i wzorce są do d....
I dlatego robię z nich teraz łódki i puszczam wodą w siną dal.
Od Nowa - rok i wszystko. Jak Szekspir - w oryginale.
Helena Bonham Carter & Peter Lindbergh dla Interview
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz