czwartek, 12 sierpnia 2010

Gabinety Miłości Sissinghurst Castle








Dzięki Tańczącym Mistrzom Wu Li dotarłam do japońskiej syntezy m.in. ogrodów Kyoto, choć to tylko metafora. Dla nich liczy się tylko to, że tańczą. Fizyka Zen, żywioły i zieleń gdzie wyrafinowane piękno tkwi w surowej formie. Chłód tylko pozorny bo Moc zwyczajnie Jest. Tak sobie wyobrażam spełnienie w minimaliźmie, znosząc hordy kamyków z plaż różnych i dziwnych miejsc, jednak to nie wszytko. Bo zanim formą czystą wszystko się stanie, wyskakuję frywolnie w to, co działa na mnie równie mocno, jeśli nie bardziej – ogrody angielskie. I chwile sobie tu tak pobędę, może przez sentyment do barwnego high-lif’u przełomu XIX/XXw., może z niespełnienia, że to gdzieś tam a ja, że niby tu.... a tak w ogóle to z nadmiaru stylu jaki królował przez wiek i ponad w Europie całej, inspirując architektów dla większości ówczesnych założeń. Barwny chaos roślin sterowany narodową pasją z jakiej słyną wyspy Wielkiej Brytanii, niemal tak jak pstrokate kapelusze starszych pań stanowiące jej oryginalną codzienność. Endorfiny.

Zacznę od Śpiącej Królewny czyli ogrodu Sissinghurst Castle w Hrabstwie Kent, którego historia barwna jest jak niejeden kapelusz stuletniej damy, czy kanwa intrygującej powieści z tamtego czasu.
1930r.  Miłość, literatura i rośliny. I to wszystko dzięki Vicie, Lady Vicie Sackville-West, Tej Vicie. Poetce, muzie i kochance Virginii Woolf (i nie tylko), stanowiącej pierwowzór Orlanda. Żonie Harolda Nicolson’a, dyplomaty, polityka, biseksualisty. I wreszcie matce Nigel’a Nicolson’a, pisarza, m.in. jeśli nie przede wszystkim, autora „Portretu małżeństwa” z 1973 r gdzie opisał biseksualne związki swoich rodziców, a co podchwyciła BBC i sfilmowała niespełna 20 lat potem. Mocny akcent ekscentrycznej arystokracji. Odciśnięta w zielonych gabinetach miłość, namiętność, niespełnienie, żal i pasja.
Umiłowanie zieleni przez obojga. Kotwica jaką byli dla siebie, o czym napisze Vita do męża po latach. Spełnienie tylko w ogrodach. W ich rodowodzie, co jak smaczek stale przywodzi uwagę tysięcy odwiedzających każdego roku, podsycając wyobraźnię życiem jakie tu wiedli. Choć zwolna każda historia się zaciera i tłem się staje, ta powieść trwa dalej, dla ogrodu, który już bez nich co roku zakwita, co roku się odnawia i młodnieje jak miłość, którą w to tchnęli 80 lat temu, jak Miłość...








Vita & Harold































Nigel Nicolson






 

Vita i Violet. Zanim Vita poznała Harolda, z młodzieńczych zawieruszeń, uczuć uniesień pierścionek zaręczynowy wręczyła jej kobieta, Violet Trefusis Keppel (na zdjęciu) a po latach, nie godząc się na ślub Vity zagroziła jej, że podczas ceremonii w kościele sprzeciwi się ich woli. Romans Vity i Violet był jednym z głównych wątków filmowej wersji Portretu małżeństwa (kadr poniżej, BBC 1990)






















 



Vita i Virginia Woolf. Ich romans trwał niemal całe lata 20te, a owocem tego związku był zapewne Orlando, "najdłuższy list miłosny jaki kiedykolwiek czytałem", powie po latach Nigel.

w  tytułowej roli - Tilda











 


Vita i Harold w Sissinghurst, 1960
fot. Corbis




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz