Dzięki Tańczącym Mistrzom Wu Li dotarłam do japońskiej syntezy m.in. ogrodów Kyoto, choć to tylko metafora. Dla nich liczy się tylko to, że tańczą. Fizyka Zen, żywioły i zieleń gdzie wyrafinowane piękno tkwi w surowej formie. Chłód tylko pozorny bo Moc zwyczajnie Jest. Tak sobie wyobrażam spełnienie w minimaliźmie, znosząc hordy kamyków z plaż różnych i dziwnych miejsc, jednak to nie wszytko. Bo zanim formą czystą wszystko się stanie, wyskakuję frywolnie w to, co działa na mnie równie mocno, jeśli nie bardziej – ogrody angielskie. I chwile sobie tu tak pobędę, może przez sentyment do barwnego high-lif’u przełomu XIX/XXw., może z niespełnienia, że to gdzieś tam a ja, że niby tu.... a tak w ogóle to z nadmiaru stylu jaki królował przez wiek i ponad w Europie całej, inspirując architektów dla większości ówczesnych założeń. Barwny chaos roślin sterowany narodową pasją z jakiej słyną wyspy Wielkiej Brytanii, niemal tak jak pstrokate kapelusze starszych pań stanowiące jej oryginalną codzienność. Endorfiny.
Zacznę od Śpiącej Królewny czyli ogrodu Sissinghurst Castle w Hrabstwie Kent, którego historia barwna jest jak niejeden kapelusz stuletniej damy, czy kanwa intrygującej powieści z tamtego czasu.
1930r. Miłość, literatura i rośliny. I to wszystko dzięki Vicie, Lady Vicie Sackville-West, Tej Vicie. Poetce, muzie i kochance Virginii Woolf (i nie tylko), stanowiącej pierwowzór Orlanda. Żonie Harolda Nicolson’a, dyplomaty, polityka, biseksualisty. I wreszcie matce Nigel’a Nicolson’a, pisarza, m.in. jeśli nie przede wszystkim, autora „Portretu małżeństwa” z 1973 r gdzie opisał biseksualne związki swoich rodziców, a co podchwyciła BBC i sfilmowała niespełna 20 lat potem. Mocny akcent ekscentrycznej arystokracji. Odciśnięta w zielonych gabinetach miłość, namiętność, niespełnienie, żal i pasja.
Umiłowanie zieleni przez obojga. Kotwica jaką byli dla siebie, o czym napisze Vita do męża po latach. Spełnienie tylko w ogrodach. W ich rodowodzie, co jak smaczek stale przywodzi uwagę tysięcy odwiedzających każdego roku, podsycając wyobraźnię życiem jakie tu wiedli. Choć zwolna każda historia się zaciera i tłem się staje, ta powieść trwa dalej, dla ogrodu, który już bez nich co roku zakwita, co roku się odnawia i młodnieje jak miłość, którą w to tchnęli 80 lat temu, jak Miłość...
Umiłowanie zieleni przez obojga. Kotwica jaką byli dla siebie, o czym napisze Vita do męża po latach. Spełnienie tylko w ogrodach. W ich rodowodzie, co jak smaczek stale przywodzi uwagę tysięcy odwiedzających każdego roku, podsycając wyobraźnię życiem jakie tu wiedli. Choć zwolna każda historia się zaciera i tłem się staje, ta powieść trwa dalej, dla ogrodu, który już bez nich co roku zakwita, co roku się odnawia i młodnieje jak miłość, którą w to tchnęli 80 lat temu, jak Miłość...
Vita & Harold
Nigel Nicolson
Vita i Violet. Zanim Vita poznała Harolda, z młodzieńczych zawieruszeń, uczuć uniesień pierścionek zaręczynowy wręczyła jej kobieta, Violet Trefusis Keppel (na zdjęciu) a po latach, nie godząc się na ślub Vity zagroziła jej, że podczas ceremonii w kościele sprzeciwi się ich woli. Romans Vity i Violet był jednym z głównych wątków filmowej wersji Portretu małżeństwa (kadr poniżej, BBC 1990)
Vita i Virginia Woolf. Ich romans trwał niemal całe lata 20te, a owocem tego związku był zapewne Orlando, "najdłuższy list miłosny jaki kiedykolwiek czytałem", powie po latach Nigel.
w tytułowej roli - Tilda
fot. Corbis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz